Tramwajowi ludzie
są bardziej zmęczeni, znudzeni
niż ludzie z liliowych lotnisk.
Tramwajowi ludzie
podobni do cieni,
tylko że bardziej samotni
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce są zawsze za zimne,
a łzy za gorące - tak, tak.
Tramwajowi ludzie
wytrwali jak sosny i klony,
stłoczeni wędrują do nieba.
Tramwajowi ludzie,
mężowie i żony,
którym brak słońca do chleba.
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce są zawsze za zimne,
a łzy za gorące - tak, tak.
Są też takie pętle...
Są pętle piękniejsze niż inne,
gdzie szumi z daleka rzeka...
Tam zajeżdża tramwaj
nadziei niewinnej
i na ten tramwaj ktoś tam czeka.
|
La gente dei tram
è più stanca, scocciata
Della gente degli aeroporti lilla.
La gente dei tram
simile alle ombre,
solo che è più sola.
Perché ai capolinea
il mattino ha un sapore grigio,
le notti sono sempre troppo fredde,
e le lacrime troppo calde, sì, sì.
La gente dei tram
resistente come pini e aceri,
pigiata girovaga nel cielo.
La gente dei tram,
mariti e mogli,
a cui manca il sole per il pane.
Perché ai capolinea
il mattino ha un sapore grigio,
le notti sono sempre troppo fredde,
e le lacrime troppo calde, sì, sì.
Esistono anche certi capolinea...
Esistono capolinea più belli di altri,
dove sussurra da lontano il fiume...
Là arriva il tram
della speranza ingenua
e questo tram aspetta qualcuno.
|